Na płaszczyźnie edukacyjnej Strickland był wrogiem obowiązującej od 1880 zasady pari passu (angielski wespół z włoskim). W jego oglądzie uczenie się języka włoskiego to strata czasu, obecnie toczyć ma on na Malcie już bowiem tylko walkę o swe przetrwanie ("il tempo necessario per imparare l’italiano è tempo perso, viste le condizioni attuali della lotta per la sopravvivenza"). Zaistniały przeto warunki do wyeliminowania owego "języka mniejszości" (lingua della minoranza). Jako mechanizm ku temu wiodący wprowadzono kryterium tzw. wolnego wyboru pomiędzy angielskim a włoskim (libera scelta, free choice). Zarazem szkoły publiczne poddano ścisłej kontroli. Dla tych elementarnych powołano osobny dyrektoriat. Zniesiono też obligatoryjność włoskiego przy immatrykulacji do liceum. Przedmioty szkolne zaczęto wykładać po angielsku (z wyjątkiem łaciny, włoskiego i religii). Nauczycieli przeciwnych tym reformom lub bez wystarczającej znajomości angielskiego zmuszano do odejścia ze szkół. Pierwsze kursy po angielsku zagościły również na uniwersytecie. Uczelnię pozbawiono ponadto sporej części autonomii. W takiej sytuacji libera scelta nie mogła przynieść innego rezultatu niż triumf języka angielskiego (w niektórych placówkach wskazany nawet w 100%). Mizzi, sceptyczny wobec swobody owych wyborów, uważał, że w rzeczywistości wielu chciałoby uczyć się obu języków. Zażądał rozpisania w tej sprawie referendum, deklarując, iż jeśli Maltańczycy wypowiedzą się w nim przeciwko językowi włoskiemu, on obiecuje i przysięga zamilczeć w tym temacie do końca swych dni ("se il popolo dice di non voler sapere d’italiano io prometto e giuro che non parlerò mai più della lingua italiana per tutta la mia vita"). Pojednawczo dodawał: "Noi stiamo remando sulla stessa barca. Non abbiamo interessi in conflitto. I nostri interessi sono i vostri interessi […] noi insistiamo sulla necessità per tutti i maltesi di imparare simultaneamente le due lingue e che non si deve perdere tempo nell'insegnare il maltese ai maltesi" (Płyniemy na tej samej łodzi. Konfliktem zainteresowani nie jesteśmy. Interesy nasze są zbieżne z waszymi […] wszyscy Maltańczycy powinni jednocześnie poznawać oba języki, nie ma natomiast sensu nauczanie ich języka maltańskiego). Adwokat wierzył w edukację jak to zwał narodową. Nie do wyobrażenia bez włoskiego, niemożliwą po angielsku, nie do zaakceptowania po maltańsku (inconcepibile senza l’italiano, impossibile in inglese, improponibile in maltese). Argumenty Stricklanda za eliminacją języka włoskiego w imię dobra klas niższych były dla nacjonalistów jawną herezją. Dlaczego, zapytywał Francesco Azzopardi, prawa ręka Mizziego, powstrzymuje się Maltańczyków przed nauką włoskiego, niezbędnego na uniwersytecie, tym samym zamykając przed nimi tę drogę awansu społecznego? Odpowiedź znajdywali nacjonaliści tutaj taką, iż prawdziwy cel rządu to szerokie otwarcie Wyspy na Anglików, uczynienie z Malty drugiego Gibraltaru, przy jednoczesnym sposobieniu Maltańczyków do emigrowania z niej. Mizzi stwierdzał, że na ile angielski może być konieczny dla Maltańczyków ze względów politycznych, jako poddanych Królewskiej Mości, na tyle cały kulturowo-cywilizacyjny kontekst Malty jest jedynie i wyłącznie śródziemnomorski, zaś sam język włoski także jedynym do kontaktów z takimi jej poza samą Italią śródziemnomorskimi sąsiadami jak Francja i Hiszpania, Maroko i Algieria, Trypolitania i Egipt (bo i faktycznie włoski, z domieszkami francuskiego, hiszpańskiego, greckiego, arabskiego, przez stulecia pełnił na Lewancie i w całym Śródziemnomorzu, przeważnie w jego portach morskich, rolę lingua franca). Pod koniec stulecia przystąpiono do postulowanej od dawna reformy sądownictwa. Strickland uważał za niedopuszczalne wyrokowanie w granicach imperium brytyjskiego w języku włoskim, według niego języku na Malcie przecież obcym, w szczególności zaś sądzenie w nim obywateli brytyjskich. Zastąpienie włoskiego angielskim miało na celu, prócz mocniejszego związania Maltańczyków z Brytanią, również uderzenie i zmiażdżenie włoskiej jak to zwał kasty prawniczej. Potężnej i butnej, z którą nie można iść na żadne układy. Samego jądra antyrządowej opozycji i permanentnego siedliska antyangielskich agitatorów. Istotnym faktorem był też, o czym mówił Azzopardi, przewidywany na przełomie stulecia szybki wzrost liczby Anglików na Wyspie (związany między innymi z rozbudową bazy morskiej oraz przemysłu stoczniowego). Brytyjscy rezydenci uskarżali się na wymóg znajomości języka włoskiego przy wstępie ich dzieci do szkół średnich oraz na konieczność tłumaczenia nań volta per volta każdego dokumentu znajdującego się w obrocie prawnym. Anglicyzację sądów przyśpieszył nie do końca jasny incydent mający miejsce w 1898 roku (25 lutego brytyjski pułkownik J. L. Hewson, postawiony przed sądem w Valletcie, odmówił podpisania protokołu w języku włoskim, którego nie znał, za co, jako obrazę sądu, został przezeń skazany na trzy dni aresztu). Odpowiednie kroki podjęto w marcu 1899 roku (Use of the English Language in Legal Proceedings). Aktem tym przewidziano bezwzględną substytucję w trybunałach języka włoskiego językiem angielskim w przeciągu piętnastu lat. Dla professionisti był to istny szok, zwłaszcza że rząd pozostał głuchy na wysuwane z ich kręgów rożne kompromisowe propozycje. Odebrali to jako uderzenie "w swoją godność, w swoją wolność, w swój chleb" (la nostra dignità, la nostra libertà, il nostro pane). Mizzi odnosił wrażenie realizacji tego wszystkiego jedynie dla dobra i wygody pół tuzina angielskich żołnierzy, którzy, upojeni alkoholem, dopuszczają się przestępstw kryminalnych ("una mezza dozzina di soldati inglesi che, ubriacandosi, commettono crimini"). Anglicyzacja sądów pociągała za sobą jako logiczne następstwo anglicyzację całego systemu prawnego. Z kolei czytających i piszących po maltańsku było już wprawdzie wielu, niemniej jednak w układzie włoski kontra angielski ten pierwszy był na Wyspach wciąż bardziej rozpowszechniony (mimo szybkich postępów angielskiego). Stąd też podobnie jak w 1880 roku antywłoska polityka Brytyjczyków podniosła na gruncie italianità falę narodowych uczuć, samym zaś maltańsko-włoskim nacjonalistom wydatnie dodając wiatru w żagle. Mizzi z typową dla siebie włoską emfazą retorycznie zapytywał: "Noi, in mezzo al Mediterraneo, da per tutto circondati da popoli latini, come possiamo – noi 160.000 anime – adottare una lingua anglosassone come lingua nostra? Come potremo con essa esprimere i nostri sentimenti? Come mai possiamo noi, riscaldati da questo sole, noi popolo poetico e musico, adottare il linguaggio di un popolo che abita i ghiacci del nord? Come possiamo noi adattare il nostro modo di vedere e di sentire al modo di vedere [e] di sentire del popolo inglese? E se noi non possiamo togliere l’anima alla parola, che è il pensiero, come possiamo vestire questo pensiero da altra forma se non quella che conviene ai nostri sentimenti, la forma italiana?" (Jak my, w sercu Śródziemnomorza, zewsząd otoczeni ludami latyńskimi, my w liczbie 160 tysięcy dusz, możemy za swój uznać język Anglosasów? Jak moglibyśmy w nim wyrażać nasze uczucia? Dlaczego my, ogrzewani naszym słońcem, my, lud poetycki i muzykalny, mamy przyjmować mowę narodu żyjącego pośród lodów i zimna Północy? Jak naszą percepcję świata mielibyśmy dostosować do angielskiej? A jeśli nie da się oddzielić serca od słowa, które jest myślą, jak mielibyśmy ubrać myśl w inną formę niż włoska, zgodna z naszymi odczuciami?). Abstrahując od klasowego interesu włoskiej kasty prawniczej stanowiła kwestia prawna rzeczywiście jeden z fundamentów włoskości Malty. Jej system prawny, wywodząc się z prawa rzymskiego, był bowiem przez stulecia, wraz z tradycjami lokalnymi, kodyfikowany i porządkowany w języku włoskim. Mizzi widział to tak: "I maltesi non parleranno mai l'inglese nello stesso modo del popolo inglese per la ragione che ci sono profonde differenze nel pensiero e nel sentimento dei due popoli. Parleranno italiano con parole inglesi, ma il loro pensiero deve essere italiano, che le frasi suonino corrette o meno. Obbligato a usare una lingua che non è sua e che non corrisponde né esprime naturalmente i suoi sentimenti, il popolo perderà la dignità nativa che oggi è così cospicua nelle nostre corti giudiziarie" (Maltańczycy nigdy nie będą mówić po angielsku tak jak Anglicy, a to za sprawą głębokich różnic mentalnych u tych dwóch narodów. Będą mówić po włosku angielskimi słowami, ich myślenie pozostanie jednak włoskie, bez względu na poprawność językową. Zmuszony do używania języka, który nie jest jego i który w naturalny sposób ani nie odpowiada, ani nie oddaje jego myśli i uczuć, naród zagubi swą przyrodzoną mu godność, z czym dziś do czynienia mamy w naszych trybunałach sądowych). W maju 1899 roku roku Fortunato Mizzi i Salvatore Cachia Zammit z PN udali się do Londynu z nadzieją przekonania do swych racji Chamberlaina; na próżno; spotkali się tam z arogancją i sarkazmem cara z Downing Street. Nacjonaliści próbowali wnieść sprawę maltańską na forum międzynarodowe. Zainteresować nią opozycyjnych wobec rządu polityków brytyjskich. Ich największym rzecznikiem w parlamencie brytyjskim stał się młody irlandzki nacjonalista John Boland z istniejącej od 1893 roku Ligi Gaelickiej (Gaelic League, Conradh na Gaeilge). W odniesieniu do języka Boland przypominał katastrofalne skutki anglicyzacji Irlandii i sympatyzował z Maltańczykami odmawiającymi zostania jak to wyraził brytyjskim apanażem. Główną akcję rozwinięto oczywiście we Włoszech. Przygotowane przez wydział propagandy PN odpowiednie materiały informacyjne dystrybuowano wśród parlamentarzystów włoskich. Syn Giuseppe Garibaldiego, Ricciotti Garibaldi, skreślił bardzo w tonie ostry list do ambasadora brytyjskiego w Rzymie, w którym poparł propozycję Mizziego przeprowadzenia w kwestii językowej plebiscytu. Klasyfikując Stricklanda jako lewantyńskiego oportunistę (w sensie handlarza) i (mylnie) zaprzeczając jakoby Malta kiedykolwiek była przedmiotem irredenty włoskiej, Ricciotti Garibaldi wykazywał, iż polityka brytyjska na Wyspie musi ulec zmianie, w przeciwnym bowiem razie obudzi u Włochów nastroje wrogie Anglii. O pomoc zwrócono się też do Società Dante Alighieri. Ta istniejąca od 1889 roku wielka instytucja, chroniąca i rozpowszechniająca język i kulturę włoską na całym świecie, rozwinęła własną kampanię na rzecz włoskiej Malty, zaś jej przewodniczący, historyk Pasquale Villari, stwierdził, iż angielskie pociągnięcia na Malcie ranią włoskie uczucia narodowe. Z kolei generał Luchino Dal Verme, uczestnik walk w dobie Risorgimento oraz stronnik Crispiego, ocenił postępowanie Anglików jako bardziej podłe od ongiś Austrii względem Włoch. Rząd włoski ze zrozumiałych względów wstrzymywał się przed jasnymi deklaracjami, to znaczy takimi, które mogłyby narazić na szwank stosunki ze Zjednoczonym Królestwem. Włoski minister spraw zagranicznych Emilio Visconti Venosta wydał we włoskim parlamencie oświadczenie, że Włochy nie mogą interweniować w wewnętrzną politykę kolonii brytyjskiej, ale zostało ono odebrane jako wymijające, natomiast dwaj posłowie (Galli i Luporini) je krytykujący spotkali się z wielkim aplauzem. Do antywłoskiej polityki na Malcie bardzo negatywnie nastawiony był następca Venosty, Giulio Prinetti (1901–1903), oraz sam król Wiktor Emanuel III. Nowego ministra zaskakiwał fakt, iż Anglicy w momencie dla ich imperium tak niespokojnym i niepewnym (druga wojna burska 1899–1902) znajdują czas i energię na walkę z językiem włoskim w jedynej swej kolonii, gdzie jest on używany. W listopadzie 1900 roku, po odwiedzeniu Malty i przestrzeganiu tam Mizziego przed "buntowaniem się", do Rzymu przybył Chamberlain. Ministra kolonii powitano we Włoszech chłodno. Jego rozmówcami byli Visconti Venosta i Sidney Sonnino. Chamberlain wsłuchał się w argumenty włoskie. Anglicyzacji sądów nie cofnął jednak ani na jotę. Jarosław Swajdo. |
TU JESTEM
CYTATY KSIĄŻKI CZYTELNIA GALERIE VARIA LINKI KONTAKT HOME projekt i
wykonawstwo strony js |