MALEZJA
Kuala Lumpur, oficjalnie Federal Territory of Kuala Lumpur, to stolica Malezji, jej rzecz jasna największe miasto, ale przede wszystkim i nade wszystko pulsujący życiem, na wskroś nowoczesny organizm miejski, jedyne w tym kraju miasto referowane jako metropolia globalna, od dekad sytuowane w ścisłej czołówce najszybciej ekonomicznie rozwijających się metropolitalnych regionów Azji Południowo-Wschodniej. W relacji do innych metropolii tej części kuli ziemskiej, przykładowo indonezyjskiej Dżakarty, tak samo miasto jak jego aglomeracja nie są specjalnie wielkie, co oczywiście wynika ze stosunkowo skromnej liczby ludności całego kraju (32 mln; nb. we wspomnianej sąsiedniej Indonezji, o populacji jakieś 260 mln, z grubsza tyle co cała Malezja ma sama tylko Greater Jakarta). Odpowiednio skupiają one 1,7 mln jako miasto oraz 7,2 mln jako aglomeracja czyli Greater Kuala Lumpur (Klang Valley). Najczęstsze chyba skojarzenia z Garden City of Lights to imponujące wysokościowce. Ale wystrzelające ku niebu wspaniałe skyscrapers kreślą nie tylko czysto zewnętrzny wizerunek malezyjskiej stolicy, lecz zdają się też znakomicie oddawać je przesiąkniętego modernizmem ducha. Słynne Petronas Towers vel Petronas Twin Towers, Landmark of Kuala Lumpur, były w latach 1998–2004 najwyższym budynkiem świata, ażeby obecnie dzierżyć palmę pierwszeństwa w kategorii najwyższych obiektów o konstrukcji podwójnej. Na owym polu (jako też na różnych innych) Kuala Lumpur bardzo zresztą skutecznie konkuruje z pobliskim Singapurem. Dwuczłonowa nazwa KL znaczy po malajsku błotniste ujście, muddy confluence, odnosząc się do zlewu dwóch obmywających miasto rzek (Klang River, Gombak River). Jest to miasto młode (i chyba też młodzieńcze). Jego dzieje sięgają bowiem ledwie połowy 19. stulecia. Wonczas to w okolicznej dolinie rzecznej pośród dziewiczego pralasu osiadli pierwsi Chińczycy sprowadzeni tutaj do górniczych prac wydobywczych.

Malajczycy, Chińczycy, Hindusi. Przybywających po raz pierwszy do Azji Południowo-Wschodniej zwykle uderza barwna mieszanka etniczna charakterystyczna dla jej wielkich miast (zaś w obrębie tychże niekiedy na dodatek mocno dywersyfikująca się od siebie komponentami). Jest to szczególnie widoczne właśnie w Malezji, kraju narodowościowo specyficznym, zwłaszcza zaś w odniesieniu do samej Malezji Zachodniej, tj. Półwyspu Malajskiego, obszaru politycznie i gospodarczo zdecydowanie nadrzędnego, bo koncentrującego prawie 80% ludności kraju (przy 40% jego areału). Malezja stanowi konglomerat trzech podstawowych grup etnicznych. Są nimi Malajczycy, fragment szerszego zespołu Malajów albo Świata Malajskiego, oraz Chińczycy i Hindusi. Z liniami etnicznymi zasadniczo korespondują religijne, od narodowościowych znacznie w tych stronach ważniejsze. Tak oto Malajczycy to na ogół muzułmanie, Chińczycy są buddystami lub konfucjanistami, zaś Hindusi (Indusi) wyznają swój hinduizm. Obecność Chińczyków datuje się od średniowiecza. Na masową skalę ich imigracja nastąpiła w XIX wieku wraz z rozwojem plantacji kauczukowych oraz wspomnianego górnictwa jak również rozbudową portów morskich i skorelowanym z tym zapotrzebowaniem na siłę roboczą. Prócz Chin przybywali oni z różnych terenów ówczesnego British Empire, w skład którego wchodziły również Malaje. Identycznie jak w innych krajach Azji Południowo-Wschodniej jest to ludność klasycznie miejska, parająca się handlem i rzemiosłem, przemożnie w dobie ich dawnych form bardziej detalicznych. Pozycję Chińczyków można więc w jakimś sensie historycznie asocjować z rolą Żydów w Europie Środowej i Wschodniej przed 1939 rokiem. I także oni w przeszłości niejednokrotnie podobnie narażeni byli na wynikające ze zbliżonych pobudek i również wyzyskiwane dla celów politycznych rasistowskie resentymenty połączone z aktami przemocy. Napływ Chińczyków ustał po powstaniu ChRL. Ludnością stricte miejską są również Hindusi. Od Overseas Chinese dużo mniej mnodzy przywędrowali do Malezji z grubsza w tym samym okresie co Chińczycy, tj. podczas kolonialnych rządów brytyjskich, z subkontynentu indyjskiego, politycznie tworzącego wtedy Indie Brytyjskie. Przy czym mianem Hindusów obejmowani są też imigranci z terenów dzisiejszego Bangladeszu i Pakistanu (zatem krajów z dominacją nie hinduizmu lecz islamu). Będąc do pewnego stopnia podporą panowania brytyjskiego i zażywając wynikającego stąd uprzywilejowania wobec rodzimej ludności malajskiej lokowali się Hindusi aż po uzyskanie przez Malezję niepodległości w 1957 roku adekwatnie wysoko na drabinie społecznej. Pozycję tę na niektórych płaszczyznach zachowali po dziś dzień (White Collar). Poziomem formalnego wykształcenia, często wszędzie wysokim pośród Overseas Indians, znajdującym odbicie między innymi w wyższych dochodach, wciąż wyraźnie dystansują oni Malajczyków. Na Malaysian Indians składają się w przygniatającej, bo oscylującej koło 85% mierze, Tamilowie, lud proweniencji drawidyjskiej, autochtonicznie z południowych Indii i przyległej im północnej Sri Lanki (Sri Lankan Tamils). Na ulicach KL mocno rzucają się oni w oczy, od innych Azjatów bardzo łatwi do rozpoznania, już choćby za sprawą swej ciemniejszej karnacji, niekiedy prawie czarnej, tudzież chyba idących z tym w parze kolorowych strojów jako też swego rodzaju ruchliwości i żywotności. Z reguły są też przyjaźni i sympatyczni, szybko nawiązujący kontakt, skorzy do rozmowy, niejednokrotnie sami ją inaugurujący, co czyni kontrast względem Chińczyków, jakby cichych i spokojnych, zamkniętych w sobie, zazwyczaj też niechętnych wyróżnianiu się z malajskiego otoczenia, z silnymi za to tendencjami do wtapiania się weń (dotyczy to też sąsiednich krajów z historycznie podobnymi źródłami chińskiej prezencji). Mimo iż proporcje narodowościowe od chwili uzyskania przez Malezję suwerenności uległy naturalnie istotnym fluktuacjom, tutaj oczywiście na korzyść Malajczyków, wspieranych przez władze swego państwa narodowego, np. poprzez faworyzowanie w służbie publicznej, jak to zresztą bywa w każdym takim przypadku, ot, by daleko nie szukać vide choćby kazus Europy Środkowej i Wschodniej po 1918 roku, obie te zbiorowości, chińska i hinduska, uważane za mniejszościowe, wciąż generują ważki odsetek Malezyjczyków. Zasadniczo grupy narodowościowe Malezji dzielone są na Bumiputras i Non-Bumiputras. Malajskim terminem Bumiputera lub Bumiputra, budzącym kontrowersje i o antymniejszościowych konotacjach, wywodzącym się z indoaryjskiego sanskrytu a znaczącym tyle co Son of the Land albo Son of the Soil, zbiorczo definiuje się Malaysian Malays plus innych Indigenous Peoples. Ci ostatni, czyli malezyjscy aborygeni, żyją w wewnętrznych dżunglach środkowej części Półwyspu Malajskiego (Orang Asli) oraz przede wszystkim w Malezji Wschodniej, na wyspie Borneo, tj. w stanach Sabah i Sarawak, z takimi Native Borneans jak Dajakowie. Przeważnie używają różnych języków bądź narzeczy austronezyjskich i są etnicznie spokrewnieni z Malajczykami Właściwymi. Tu pewną ciekawostką jest możliwość uznania za Bumiputra niektórych Euroazjatów, mianowicie tych będących w stanie udowodnić swe korzenie z Portugalii. Do drugiej z nadmienionych grup, Non-Bumiputras, kwalifikowana jest cała reszta, czyli głównie Chińczycy i Hindusi (Chinese, Indian, Others). Bumiputras stanowią 68% ludności, z czego 54% przypada na Malays Proper (Muslim Malays). Odsetek Malaysian Chinese spadł z blisko 40 przed 1957 rokiem do 23. Z kolei udział Malaysian Indians, najmniejszej z trzech naczelnych grup narodowościowych, zamyka się w 7%. Jest to jak już zasygnalizowano etniczny obraz całego kraju. Akcenty nieco inne przyjmuje on w samej Malezji Zachodniej, jako też w jej ośrodkach miejskich, z mocną koncentracją tamże ludności niemalajskiej, zwłaszcza w stolicy kraju. Kiedyś była KL zresztą miastem w ogóle chińskim. U schyłku 19. stulecia partycypacja Chińczyków dochodziła tam do 80%, aby jeszcze w dekadach nam bliższych przekraczać połowę (w 1947 roku 63% a 52% w 1980). Obecnie, między innymi efektem forsowanej przez państwo malaizacji miast, wygląda to wedle danych sprzed kilku laty następująco: Malajczycy 44% (plus 1,2% inni Bumiputras), Chińczycy 43%, Hindusi 10%. Dziś etniczny pejzaż Malezji i Kuala Lumpur dodatkowo na swój sposób ubarwiają rzesze nielegalnych imigrantów-gastarbeiterów, napływających do Malezji, kraju ewidentnie zamożniejszego od otoczenia, przeżywającego nieustanny rozwój, rozmachem którego niekiedy wręcz epatującego, z innych państw Southeast Asia, przeważnie z pobliskiej Indonezji (nb. z Malezją tożsamej językowo). Nadto z Filipin i Wietnamu, z Tajlandii i Birmy. Jako też spoza Azji Południowo-Wschodniej. Z Nepalu, Indii, Sri Lanki, Bangladeszu, Pakistanu oraz innych krajów w tym przypadku już Azji Południowej. W Kuala Lumpur rezyduje też stale lub czasowo sporo Białych, najczęściej z globalnej Anglosfery, ale też z kontynentalnej UE. Wszyscy oni współtworzą Malezję. I to w tym pięknym kraju jest IMHO naj-pięk-nie-jsze.

Kosmopolityzm po azjatycku. Za sprawą historycznie ukształtowanej mozaiki kulturowej plasuje się Kuala Lumpur w gronie najbardziej ekscytujących miejsc tych połaci świata. Jest to bowiem miasto o atmosferze mocno kosmopolitycznej, tutaj może nawet dające się postawić obok metropolii Zachodu, miasto, w którym malajskie, chińskie i hinduskie dziewczęta, wszystkie mimo wyraźnych odmienności jednakowo piękne, może nawet bardziej niż nasze europejskie Włoszki, nie ukrywają swych wdzięków, w odróżnieniu np. od Dżakarty. Miasto bardzo otwarte na świat, zorientowane ku przyszłości, przynajmniej wedle pierwszego oglądu, tym bardziej jeśli uwzględni się realia Malezji, kraju bądź co bądź muzułmańskiego (dodatkowo przy częstym mniej lub bardziej oficjalnym eksponowaniu islamu). Śródmieście KL, rozpostarte na północ od KL Sentral, jest dość kompaktowe, a także, jak to w organizmach o krótkiej metryce, relatywnie przejrzyste. Z mapą w ręku można je eksplorować bez żadnego trudu. Sightseeing usprawniają tematyczne marszruty opracowane przez lokalne TIC. (Nb. przy jednej z nich, Colonial Walk, nasunęła mi się pewna refleksja, mianowicie, dlaczego swego czasu zabrakło naszym przodkom fantazji i inicjatywy, aby tę naszą smutną Polskę translokować w jakieś przyjemniejsze miejsce, np. do brazylijskiej Parany. W epoce zaborów projekty takowe snuły się po kręgach polskiej emigracji politycznej. Gdzieś tam w dalekim świecie może mielibyśmy teraz jakiś polski Quebec).

Jarosław Swajdo

www.krajoznawcy.info.pl

TU JESTEM     CYTATY     KSIĄŻKI     CZYTELNIA     GALERIE     VARIA     LINKI     KONTAKT     HOME     projekt i wykonawstwo strony js